top of page

Jak bezpiecznie parkować na kotwicy?

Sam pamiętam, gdy musiałem zrobić to pierwszy raz, całą noc nie spałem. Bo jak się zerwie to co zrobię? Kaucja to nie żarty… Z biegiem czasu, po wypracowaniu odpowiednich technik, zacząłem dochodzić do wniosku, że czasem cumowanie w portach z użyciem kotwicy jest łatwiejsze niż bieganie za wiecznie brudnymi i zarośniętymi muringami. W Grecji w większości miejsc szansa, że staniemy w porcie na muringu albo boi jest tak mała, że nie należy w ogóle dopuszczać takiej ewentualności. Nawet niektóre firmy czarterowe (np. w Lefkas) trzymają swoje jachty na kotwicy.

Praktyka Na początku przybliżmy kwestię bezpieczeństwa i prawdopodobieństwo nieprzyjemności. Wyobraźmy sobie popularną sytuację zaobserwowaną często w portach. Skipper krzyczy do kotwicowego, wypuszczaj! Łańcuch leci, jest głośno, człowiek z pilotem patrzy do wody, jacht zbliża się do brzegu, a komunikacja między dziobem, a rufą żadna. Czasem ktoś pomoże, bo stoi po środku i krzyknie za nas, pada komenda oddania cum i zaczyna się przygoda rodem z horroru. Do tego jeszcze dojdzie kilka węzłów wiatru, mała fala, lekki prąd i już! Okręt ląduje na burcie sąsiedniego i w bonusie tłucze się rufą o betonowe nabrzeże. Może sytuacja czasem wygląda komicznie, jednak co, gdy warunki są trudniejsze?

Porty Podstawą do wykonania całego manewru jest dobra komunikacja między sternikiem, a kotwicznym. Przy jachtach powyżej 40 stóp, porozumiewanie się werbalnie zazwyczaj prowadzi do okrzyków i nie potrzebnego stresu z niedosłyszenia, dlatego najlepiej, gdy przy kotwicy zawsze są dwie osoby, jedna obsługuje windę i obserwuje kotwicę, zaś druga wypatruje gestów kapitana. Osobiście praktykuję otwartą i zamkniętą dłoń. Gdy widzimy pięść, wiadomo, że mamy wypuszczać łańcuch, zaś otwarta dłoń oznacza wstrzymanie windy. Sposobów jest wiele i to jak się dogadamy zależy całkowicie od nas. Po wypuszczeniu odpowiedniej ilości łańcucha (najlepiej minimum 3 razy głębokość), gdy znajdziemy się już przy dziobach sąsiednich jachtów i zatrzymamy windę, pozostała odległość do brzegu pozwoli na odpowiednie napięcie kotwicy i zatrzymanie naszego statku tuż przed pirsem, pozostając na biegu wstecznym. Jeśli brakuje nam jeszcze kilku metrów, wystarczy niewiele poluzować łańcuch i przywiązać nasze cumy. Pamiętajmy jednak, że do póki jacht nie zatrzyma się sam w miejscu, kotwica nie będzie dostatecznie dobrze naprężona i nadal postój nie będzie bezpieczny. Gdy okaże się, że nie złapaliśmy dna, powtarzamy manewr aż do skutku. Czasem lepiej wykonać go kilkukrotnie i swobodnie wybrać się wieczorem do tawerny niż martwić się całą noc. Po wszystkich manewrach z użyciem kotwicy pamiętajmy, by przywiązać nasz łańcuch choćby do knagi, dzięki czemu unikniemy ewentualnego uszkodzenia windy.

Na dziko Popularnym i zarazem zdecydowanie bezpieczniejszym sposobem na postój na dziko, jest wiązanie się do brzegu na długich cumach. Nasz manewr nieco się różni od podejścia do uregulowanego, przystosowanego nabrzeża, jednak wcale nie oznacza to, że jest trudniejszy. Do bezpiecznego i sprawnego wykonania operacji musimy się wcześniej odpowiednio przygotować. Poza przydzieleniem załogi do obsługi kotwicy, potrzebujemy jeszcze operatora pontonu i długich cum rufowych. Nabrzeże zazwyczaj wypłyca się tuż przy brzegu, dlatego zastosowanie lin o długości 10-15 metrów w zupełności wystarczy. Do stabilizacji w tym wypadku również powinniśmy wykorzystać dwie cumy. Pamiętajmy, że jacht po zatrzymaniu przez łańcuch zostanie odrzucony do przodu w kierunku naszej kotwicy, dlatego ważne jest, by pozostawić silnik cały czas na biegu wstecznym, dopóki nasz desant na pontonie nie wyprowadzi cumy na brzegi i przywiąże jej do skały bądź drzewa. Aby ułatwić sprawne wykonanie tego zadania najlepiej ułożyć na burtach po całej długości cumy wężykiem. Wtedy pod kontrolą będziemy mogli swobodnie wydawać linę. Gdy będziemy już podtrzymywani od dziobu przez kotwicę i rufy przez cumy, możemy powoli je wybierać na kabestanie tak, by się napięły. Pamiętajmy, że w nocy nie widać jak stoimy i może znaleźć się ktoś, kto będzie chciał nas opłynąć od rufy. By uniknąć niepotrzebnych przygód na cumach warto zawiesić odbijacze bądź, jeśli mamy, opaski odblaskowe. Mamy być widoczni dla innych.

Na zakładkę W niektórych, zatłoczonych portach, okoliczności zmusiły żeglarzy do opracowania dosyć nietypowego sposobu cumowania jachtami do siebie na zakładkę. Jednym z przykładów takiego miejsca jest choćby znana i lubiana Hydra. Jachty ustawiają się rzędami, wiążąc rufy do sąsiednich dziobów. Aby uniknąć problemów pamiętajmy, że kosze dziobowe sąsiednich łodzi zazwyczaj znajdują się na bądź powyżej naszej rufy. Dobrze jest zawiesić tam wcześniej odbijacze, unikniemy w ten sposób dodatkowego stresu przy manewrach. Gdy wszyscy się ze sobą łączą sytuacja nie jest aż tak przerażająca, jak to, co zaczyna się dziać rano, gdy jachty z pierwszego rzędu chcą wypłynąć. Szansa, że staniemy przy samym brzegu i tak jest mało prawdopodobna. Jeśli jednak chcielibyśmy swobodnie z rana opuścić takie miejsce, najlepszym i najbezpieczniejszym sposobem będzie ustawienie się pod wieczór w ostatnim rzędzie. By wygodnie dostać się na brzeg możemy oczywiście poprosić o zgodę sąsiadów, jednak by uniknąć przeszkadzania innym, dobrze zawsze pozostawić sobie za rufą 2 metry miejsca, by swobodnie zwodować nasz ponton.

Pamiętaj że: Dobre zakotwiczenie nie wyklucza innych niebezpieczeństw, ale dzięki temu na pewno będziesz spać spokojniej.


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Nie ma jeszcze tagów.
Podążaj za nami
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
bottom of page